PS. Ta część będzie nudniejszą z dwóch xD Ale nie mogę pominąć tych "nudnych" wydarzeń, bo będą ważne dla rozwoju akcji. W każdej książce jest coś takiego.
Albo po prostu nie umiem pisać ciekawych opowiadań xD
__________________________________________________________
- Trzeba zebrać wszystkie informacje - stwierdził Shindy, gdy siedzieli zajadając się smakołykami z aluminiowych pojemników. - Co wiemy?
- Cóż... Takuma wyszedł z mieszkania koło 6 rano, co możemy wywnioskować z tego, że portier, który zaczyna zmianę o 7, nie widział, gdy wychodził; Pudernica zaś wstaje o 5, a zauważył wyjście sąsiada. Wiemy, że Takuma musiał wstać nagle i bardzo się śpieszyć, ponieważ nie zdążył nawet się ubrać. Tutaj przybył około godziny 7, co świadczy o tym, że prawdopodobnie szedł pieszo. Po wejściu do budynku skierował się do naszej sali, ale do niej nie dotarł. Myślę, że został ubezwłasnowolniony i porwany niedaleko łazienki, a sprawcy wydostali się z nim przez schody ewakuacyjne. Sądzę, że dobrze znali to miejsce, bo wiedzieli, że ani na tym korytarzu, ani na schodach nie ma kamer ochrony. - Fachowa przemowa Kiyo niemal zwaliła z nóg Shindy'ego. Widząc jego zaskoczoną minę, perkusista wzruszył ramionami i rzucił mimochodem - Oglądam całkiem sporo seriali kryminalnych.
- Nareszcie to twoje bezustanne wgapianie się w ekran przyniosło efekty inne, niż spóźnianie się na próby.
- Shindy, taki komplement z twoich ust to dla mnie zaszczyt - powiedział pałkarz, szczerząc się do kolegi, tamten jednak już nie zwracał na niego uwagi, myśląc nad czymś gorączkowo. Jego mina wyrażała najwyższy poziom skupienia. Kiyo spojrzał więc na Masatoshiego, który nie odezwał się ani słowem odkąd wrócili z recepcji.
- Co o tym myślisz, Masa?
- C-co? - Basista wydawał się być jak wyrwany ze snu.
- Pytałem, co sądzisz o mojej teorii.
- Bardzo trafna...? - chłopak* podrapał się po głowie. Kiyozumi podejrzewał, że coś złego dzieje się z jego przyjacielem. Od jakiegoś czasu Masie zdarzały się takie właśnie chwile, w których zapominał o otaczajacym go świecie. Poza tym zapisał się na jogę, chodził na siłownię (efektów jak na razie brak), oraz nauczył się robić skarpetki na drutach. Coraz mniej bywał też w okolicy swojego komputera.
- Co się z tobą dzieje?
- Myślę, że to ma coś wspólnego z tą babką z recepcji. - Shindy niewinnie spojrzał w leżącą na stoliku gazetę. Basista natomiast zaczerwienił się natychmiastowo.
- Wcale nie! - Wybuchnął. Widząc jego reakcję Yoichi (który wyraźnie odżył po zjedzeniu solidnego posiłku) roześmiał się radośnie, a następnie przybrał minę filozofa.
- Masatoshi... Ta dziewczyna jest słodka, ale pusta. - Powiedział tonem wielkiego myśliciela. - Zupełnie jak czekoladowy zajączek.
- I w dodatku ma małe... - zaczął Kiyo, ale napotkawszy surową minę Shindy'ego zmieszał się i dokończył zdanie innymi słowami, niż zamierzał - ...małe oczy.
- Nie mówcie tak! - obruszył się Masa.
- Czyli coś jest na rzeczy, przyznaj się, c...
- Zajmijcie się Takumą. - wycedził Shindy, tym samym kończąc wymianę zdań. - Kto mógł go porwać?
- Jest całe mnóstwo podejrzanych! Ale sądzę, że na pewno maczał w tym palce zespół, który jest pierwszy na liście rezerwowej na jutrzejszy występ w klubie. Wiecie, ten z dziwnym wokalistą ze złotym zębem. Mają motyw. Gdyby nie my, to graliby jutro koncert w bardzo popularnym miejscu. - Kiyozumi znów wpadł w swój wizerunek śledczego.
- Jesteś geniuszem! - ożywił się Shindy.
- Jak to powiedział Arystoteles, "Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa". - Wtrącił Yoichi, powodując zdziwione spojrzenia kolegów.
***
- Gdzie teraz mogą być ci goście?
- Pewnie gdzieś ćwiczą, skoro chcą jutro wystąpić.
- Jak ten ich zespół się nazywał? To była jakaś taka dziwaczna nazwa...
- Bubble - powiedział sennie Masatoshi.
- Dokładnie! - Shindy wstał i klasnął w ręce - Masa, sprawdź w internecie, gdzie można ich znaleźć!
- Już, już... - basista zaczął stukać w komórkę drżącymi palcami. - Oni są stąd! Mają salę "Z", dwa piętra wyżej.
- To dlaczego nigdy ich tu nie widzieliśmy? - zdziwił się Kiyozumi.
- Przenieśli się tu tydzień temu. To co, idziemy do nich?
- Jedynie to możemy zrobić. - Wyszli z pomieszczenia, zwieszając ponuro głowy. Tylko Yoichi kroczył wyprostowany jak struna. Był wpatrzony w sufit, mimo iż jeszcze nieco się zataczał. Usta ściągnął w ciup i Shindy pomyślał, że przyjacielowi brakuje już tylko monokla, surduta i fajki. W windzie, mimo iż prawie odbijał się od ścian, gitarzysta wytrwał w swojej pozie filozofa - arystokraty. Chłopcy podążyli wzdłuż korytarza na ostatnim piętrze i stanęli przed wejściem do następnego.
- Kiyo, sprawdź, czy ktoś tam jest. - Szepnął Shindy, dźgając perkusistę palcem w ramię.
- Dlaczego ja?
- Bo Masatoshi polatuje pod sufitem, a Yoichi widzi podwójnie.
- To przecież ty możesz sprawdzić...- Próbował się wymigać Kiyo, ale chcąc nie chcąc wychylił się za winkiel**. Tam czekała niemiła niespodzianka. Pod drzwiami do sali "Z" stał wysoki, gruby mężczyzna, przypominający zapaśnika sumo***. Zasłaniał swoim ciałem niemal całe wejście do pomieszczenia. Perkusista natychmiast schował głowę z powrotem za róg.
- Mają ochroniarza. Taaakiego wielkiego...- Zrelacjonował. Masa i Shindy równiez wychylili się i spojrzeli na człowieka.
- Co teraz zrobimy? - Zmartwił się basista.
- Nie mam pojęcia! Nawet w czwórkę nie damy mu rady! Oppai**** ma większe, niż moja dziewczyna. - Rzekł Kiyozumi ze złośliwym uśmieszkiem.
- Ty nie masz dziewczyny i z tego co wiem, nigdy nie miałeś. - Masatoshi zmarszczył brwi. Perkusista spojrzał na niego i nagle jego oczy wypełniły się łzami. Shindy, zupełnie nie wiedząc o co chodzi, wytrzeszczył się na przyjaciela, który właśnie zaczął cicho łkać.
- Hej, no co ty... Dlaczego płaczesz?
- No bo... ja nie mam nikogo! - Kiyozumi przetarł oczy pięściami, rozmazując sobie przy tym cały makijaż. - Jestem taki samotny! Nikt mnie nie kocha!
- Przestań...Nie płacz, przecież nie jest aż tak źle... - Oszołomiony Masatoshi poklepał go po ramieniu, na co tamten wydał z siebie zduszone buczenie i nagle go przytulił. Zrobił to tak mocno, że Masie oczy niemal wyszły z orbit.
-J-już m-moja b-babcia t-twierdziła, że b-będę samotny! A ona n-nigdy się nie m-myli...!
- Spójrz na to inaczej, no pomyśl, masz fanki w całej Azji, Europie, nawet w Ameryce! - próbował pocieszać wokalists.
- Nie mam! One wszystkie kochają ciebie, Shindy, bo jesteś taki ładny...Takumę, bo jest tajemniczy...Yoichiego, bo jest śliczny jak dzidziuś i Masatoshego, bo jest uroczy... Ale nie mnie! Nikt nie kocha biednego, opuszczonego Kiyo! - perkusista zamoczył już prawie cały tył bluzy Masy, ale mimo usilnych starań Shindy'ego i "trafnych" cytatów Yoichiego ("Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny.", "Ktoś stojący samotnie, byłby niezwyciężony, ale osłabiają go sojusznicy.") nie przestawał płakać. Nagle na całą tę, wyjętą żywcem z kiepskiej komedii, scenę, padł ogromny cień. Nad pozostałościami zespołu Anli Pollicino stał ogromny ochroniarz.
-Kogo my tu mamy?
_________________________________________________
*może to trochę dziwne nazywać ich "chłopakami", ale są tak uroczy, że po prostu nie mogę inaczej :3
**"Bajka o winklu i wodorze, co zawsze chodzili w porze" - inteligentny wierszyk z lekcji chemii xD
***wypisz - wymaluj ja (minus to "mężczyzna" ) xDD
****oppai=cycki. Wolę to słowo w wersji japońskiej :3
~
Ten part dedykuję..hmmm...Po prostu wszystkim, którzy czytają,. Wiedzcie, że jesteście zarąbiści i że Gienia (czyli ja xD) was lofcza :3 Powinnam tu wyróżnić Haiiro, Black Cherry oraz Rołzałke, ponieważ dużo komentują :3 Ale Gienia i tak wszystkich lofcza tak samo :3
No, więc zdążyłam jednak dzisiaj! Myślałam, że nie dam rady :3 ALE UDAŁO SIĘ :3
Miałam napisać tutaj bardzo dużo, ale zapomniałam większości. FUCK!!!
Mój musk jest już bardzo nieświeży dzisiaj...
Zaraz zacznę czytać biografię Lennona *___* Już się nie mogę doczekać. Są tam takie urocaśne zdjęcia... Wyczuwam nadchodzącą falę Beatlemanii! Ale co ja poradzę, że tak bardzo ich kocham *=*
Jutro trzy niemieckie pod rząd. Będę miała co robić xD Rołzałke, ciesz się, przynajmniej nie będę cię męczyć xD
Dzisiaj Anlisie robiły transmisję na żywo *-*
Ja: Kiyozumi, I love you!
Kiyo: Thank you! * le wyrzuca pięści w górę*
Awwww *-* *-* Gdyby wiedział, jak wyglądam, to by się tak nie cieszył xD Biedak. W opowiadaniu zrobiłam z niego perwersyjnego mazgaja. No cóż, perwersyjny to on jest, nie da się ukryć, ale co do mazgajenia nie jestem pewna!
Jeśli tak, to mogę go pocieszać zawsze i wszędzie.
Rzegnaicie ^_^
Znalazłam to wciśnięte w kąt pokoju mojej siostry, gdy u niej odkurzałam (jestem za dobra...). Ładne? To wisiorek ^*^
No wiedziałam, po prostu wiedziałam, że to jakiś inny zespół! Dobra, jeszcze niby nic nie wiadomo. Kiyo, nie martw się, BeatleStarr Cię kocha. :3 Ja tam kocham Shindy'ego, ale Kiyozumiego też lubię.^^ Zresztą wszystkich ich lubię, ale no Shindy... *.* Yoichi-filozof wymiata. xD
OdpowiedzUsuńDlaczego skończyło się w najciekawszym momencie? Ja Cię błagam, dodaj kolejną część, proszę.
PS. Dziękuję za wyróżnienie mojej osoby. ^^
"Postanowiłam podzielić part IV na dwie części, żeby nie był za długi :3" - Całkowity sprzeciw. Coś co jest fajne nie może być za długie .w.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział (czy raczej jego pierwszą część =3=), to mi się podobało. Szybko się czyta, kilka razy się duchu uśmiechnęłam (co jest dużym sukcesem, bo rzadko pokazuję jakieś emocje podczas czytania, o ile ktoś nie umiera). Czekam, czekamy, na kolejny part .3.
A, i w 14 linijce od góry występuje słowo 'pakarz'. Przypuszczam, iż nie chodziło ci o to, że Kiyo dorabia sobie pakując towary w hurtowniach <:
Pfffrt~~
UsuńTam na końcu miało być jeszcze 'więc zwracam uwagę' ale mi się przez przypadek wzięło i usunęło.
To ja tak jeszcze tylko napomknę - czy możemy się spodziewać dziś kolejnej części?
Już znikam C:
Dzisiaj raczej nie będę miała czasu i siły, żeby dokończyć następny part i go przepisać. Ale zrobię to na pewno w ciągu następnych kilku dni :3
Usuń