wtorek, 2 października 2012

AnliAdventures part V

Pierwszą rzeczą którą zobaczył Shindy po przebudzeniu, był nieco przybrudzony różowy tobołek leżący pod ścianą. Wokalista nie widział go zbyt dokładnie - jego oczy były wciąż trochę zamglone. Rozejrzał się więc na boki, licząc na to, że rozpozna miejsce w którym się znajduje. Dostrzegł trójkę swoich kolegów - wciąż pozostawali nieprzytomni. Następnie próbował wstać, jednak nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Pozostało mu więc tylko siedzieć i czekać, aż obudzi się reszta. Utkwił wzrok w tobołku i rozmyślał nad tym, co zaszło w różowej sali. W pewnym momencie zauważył, że rzecz, którą obserwował poruszyła się, uznał jednak, że winny za to przywidzenie jest słaby wzrok. Za drugim razem jednak ruch był wyraźniejszy. Tobołek usiadł, poprawił zakurzone blond włosy i cicho zakaszlał.
- Takuma! - Shindy usiłował krzyknąć, jednak z jego gardła wydało się tylko chiche chrząknięcie. Takuma natychmias spojrzał w stronę wokalisty, i jego twarz opromienił uśmiech. Nawet jego oczy były radosne, porzucając swoje zwyczajne, zimne spojrzenie.
- Szyndzia*! - znajda wstała i podeszła do przyjaciela, który z radości nie zwrócił uwagi na to, że Takuma użył znienawidzonego przez niego przezwiska.
- Powiedz, co się stało? Jak się tu dostałeś?
- N-no... To było tak... Dostałem SMS z nieznanego numeru. Był podpisany twoim pełnym nazwiskiem, a mało kto je zna, wiec uwierzyłem, że ty go wysłałeś... Nie pamiętam dokładnie treści, ale chodziło o to, że mam natychmiast przyjść na próbę, bo inaczej wylatuję i że na przyjście mam godzinę, no to umyłem tylko zęby i natychmiast wyruszyłem. Gdy byłem już w korytarzu koło łazienek nagle ktoś mnie szarpnął. Dalej pamiętam tylko tyle, że obudziłem się tutaj, a później natychmiast znów zasnąłem. Martwi mnie to, że gdzieś zapodziałem swojego misia...
- Jeśli się stąd wydostaniemy, to gwarantuję ci, że go odzyskasz - westchnął Shindy - ciekawe, dlaczego reszta jeszcze śpi.
- Nie wiem dokładnie... ale sądzę, że po prostu masz najmocniejszą głowę... Kiyozumi pewnie też niedługo się obudzi, bo jest najcięższy. - Stwierdził Takuma. Shindy streścił mu całą akcję poszukiwawczą, a w trakcie jego monologu zbudził się najpierw Kiyo, a później cała reszta zespołu.
- Zadzwońcie do tego klubu i powiedzcie, że znaleźliśmy Takusia i że jutro wystąpimy. Aha, najlepiej powiedzcie też, że ci idioci z bubla nas porwali - powiedział Masatoshi - kto z was ma przy sobie komórkę? Zostawiłem swoją u nas.
- Yoichi i ja też.
- Nie wziąłem telefonu z domu.
- Mam prawie rozładowany, ale może jeden telefon uda mi się wykonać. Jest tu zasięg. - Wokalista wystukał numer na klawiaturze.
- Całe szczęście! - Westchnął Takuma. - Chyba dopadło mnie jakieś przeziębienie...Strasznie zmarzł mi...
- Dzień dobry, mówi Shindy z Anli Pollicino.Tak, wystąpimy jutro w.. Halo? Halo? Nie wierzę... Rozładowała się! - Zrozpaczony Shindy schował twarz w dłoniach.
- Co teraz zrobimy? Jeśli się nie wydostaniemy, to nie wystąpimy w klubie. Jesli nie wystąpmimy w klubie, już wiecej nas tam nie zaproszą. Czyli możemy się pożegnać z dużymi koncertami i nowymi sponsorami! - Jęknął Kiyo.
- Co tam sponsorzy...może nigdy stąd nie wyjdziemy.. Zginiemy z głodu i pragnienia... Albo zaczniemy się nawzajem zjadać... - Yoichi usiłował zrobić groźną minę, ale jego urocza pucołowata twarz nie nadawała się to tego typu zabiegów.
- Taaak? No to najpierw zjemy ciebie, jesteś najmniejszy i najsłabszy - rzekł z sarkazmem Takuma.
- Co robimy? Tu nie ma nic, przez co można by uciec. Są tylko pudła z nowym singlem bubli - Masatoshi otworzył jeden z kartonów** i wyjął płytę - możemy się nimi żywić, ale myślę, że będą słodkie i mdłe w smaku.
- W jakiej części budynku jesteśmy? To znaczy: możemy być w piwnicy Bubble, ale równie dobrze to może byś skąłdzik na ich piętrze. - Rzekł Takuma, skubiąc rąbek swojej piżamy.
- Zginiemy z braku światła, a nasze szkielety pozostaną tu na wieki - powiedział poważnie Yoichi. Drugi z gitarzystów przyjrzał sie mu ze zdziwieniem.
- Wypił pół litra alkoholu i zjadł kilka kostek mydła, a pewnie ten środek nasenny też mu trochę zaszkodził - wytłumaczył przyjaciela Masatoshi.
- Rozumiem. Chyba...
- Ciesz się, że już nie cytuje Paulo Coelho, albo jeszcze innych mądrych ludzi.
- Paulo jest nadal moim mistrzem... Nigdy nie zrozumiecie miłości, jaką go darzę! - Oburzył się Yoichi.
- Nawet nie próbujemy.
Nagle coś zachrobotało i otworzyły się ciężkie, metalowe drzwi. Shindy wyciągnął szyję, aby dojrzeć, co sie za nimi znajduje, ale te natychmiast się zamknęły. Dimitrij, który wszedł do pomieszczenia zaśmiał się złośliwie i usiadł na małym, składanym krzesełku. Mebelek cudem chyba nie rozpłaszczył się pod ciężarem olbrzyma.
- Mam pilnować. - Chrypnął, wyciągnął ze skórzanej torby bułkę z szynką i zaczął ją konsumować.
- Dimitrij... Wypuść nas - powiedział błagalnie Masatoshi, ale ochroniarz tylko znów się zaśmiał.
Członkowie Anli Pollicino przycisnęli się do siebie i szepcząc zaczęli dyskutować.
- Nie przekonamy  go - stwierdził zrezygnowany Takuma.
- Nie ma szans - dodał Shindy.
- Prze...kichane - westchnął Masa. Yoichi machnął ręką, podszedł do Dimitrija i usiadł na kartonie stojącym przed nim.
 - Skąd pochodzisz? - Zapytał ochroniarza. Tamten nieco zdziwił się, ale odpowiedział na pytanie.
- Urodziłem się w Moskwie.
- Jak długo pan tu mieszka?
- Odkąd się ożeniłem. 20 lat.
- Ma pan dzieci?
- Dwa dzieci. Teraz dorosłe. - Uśmiechnął się bodyguard z rozrzewnieniem. Pozostała czwórka patrzyła w osłupieniu na tę wymianę zdań.
- Pewnie miały szczęśliwe dziecństwo.
- O, tak. - Dimitrij uśmiechnął się jeszcze szerzej, za to Yoichi westchnął teatralnie.
- Też chciałbym takie mieć. A-ale nie było mi dane...
- Dlaczego?
- Tata był marynarzem... Bywał w domu raz w roku na kilka dni. A mama miała kochanka i tylko czasami zwracała na mnie uwagę. Nie kochali mnie. - Gitarzysta pociągnął nosem. Ochroniarz spojrzał na niego ze współczuciem i wyciągnął ze swojej torby butelkę.
- To straszne...
- Tak... W dodatku moja mama i babcia ciągle myślały, że jestem dziewczynką. Nie dostawałem co zabawy autek tylko lalki i kucyki pony. Babcia zapisała mnie na  balet... Musiałem tańczyć w szkolnym przedstawieniu w różowej spódniczce.
- Okropne! - Poruszony ochroniarz pociagnął zdrowo ze swojej butelki i czknął.
- Co on wygaduje? Przecież każdy by się zorientował, że zmyśla... - Szepnął Takuma do trójki kolegów, jednak oni tylko go uciszyli.
- A gdy miałem trzynaście lat przygarnąłem do siebie pieska. Małego ślicznego pieska. - Yoichi znów zaczął pociągać nosem. Dimitrij zdążył opróżnić już połowę butelki. - Piesek bardzo kochał mnie, a ja kochałem mojego pieska.
-  Ojoj!
- Ale pewnego dnia pieska potrącił listonosz, jadący na hulajnodze... Nie udało się go uratować, już nic nie mogłem zrobić...
- P-przestań... - Ochroniarz zbladł i również zaczął pociągać nosem.
- Ten piesek był jedyną istotą, która w dzieciństwie mnie kochała. - Chlipnął gitarzysta.
- Nie-e..! - Jęknął wielki człowiek, a po jego policzkach stoczyły się łzy. Wypił kilka ostatnich łyków swojego trunku po czym przyciągnął do siebie głowę Yoichiego niemal ją miażdżąc. - Biedny chłopczyk! Biedny, biedny chłopczyk!
- Mógłby mnie pan puścić? - Wydusił z wnętrza uścisku "biedny chłopczyk". Dimitrij puścił go, a Yoichi z ulgą otarł twarz z jego łez i glutów.
- Biedne dzieci! Żebyście byli biedni ja nie chcę! Wypuszczę was, ale cicho być musicie. Tu macie klucz, dalej otworzycie nim sobie - zwrócił się do nich beksa. Chłopcy z niedowierzaniem patrzyli, jak otwiera drzwi i przykłada palec do ust. Cała piątka po cichu wyszła z pułapki.
- Udało ci się! - Kiyozumi z niedowierzanie  popatrzył na Yoichiego. Znajdowali się teraz w pustej różowej sali. Zaczęli skradać się do drzwi. Gdy Takuma już położył rękę na klamce, nagle jeden z foteli odwrócił się, ukazując siedzącego w nim Ronalda.
 - No, no... Chyba będę musiał poważnie porozmawiać z Dimitrijem.- Brzydal powoli zaczął podnosić się z miejsca.
- Jest bardzo miły - rzucił oschle Shindy.
- Jest mięczakiem, tak jak ty, Sierotko Shindysiu.
- Nie nazywaj go tak! - Warknął Kiyo.
- Ktoś prosił cię o zdanie, panie Kiyo-nikt-mnie-nie-kocha-zumi? - Ronaldo zaśmiał się i postąpił o krok naprzód.
- My go kochamy! To ciebie wszyscy nienawidzą. Mają cię dość. Nie widzisz, że jesteś obrzydliwy i odpychający? - Zapytał Takuma. Ta uwaga wyraźnie rozzłościła przyzwyczajonego do uwielbienia różowego wokalistę.
- Wprawdzie dziesięć minut temu odprawiłem Borisa do domu, ale on zawsze zatrzymuje się w kawiarence na drugim korytarzu. Gdy go wezwę, przybędzie natychmiast. Nie macie jak uciec.- Ronaldo wyjął telefon z zamiarem wykonania telefonu do drugiego ochroniarza, gdy nagle coś świsnęło mu koło ucha - to Masatoshi rzucił w niego jedną z płyt podwędzonych z piwnicy. Basista dał kumplom i po chwili w powietrzu zaroiło się od latających płyt. W czasie, w którym koledzy atakowali, Yoichi otwierał drzwi kluczem Dimitrija. Ronaldo rzucił się w bok, próbując dostać się do gitarzysty, ale uniemożliwił mu to Kiyozumi, celując singlowym pociskiem prosto między jego nogi. Wokalista Bubble jęknął z bólu i padł na kolana, a jego zakładnicy czym prędzej wydostali się z pomieszczenia i zamknęli je z drugiej strony na klucz. Cała piątka rzuciła się biegiem do schodów, a kilka minut później zaryglowała się bezpiecznie w swojej sali. Chłopcy padli na krzesła. Takuma przytulił do siebie pluszowego misia.
 - To był ciężki dzień... - Westchnął Kiyozumi.
- Zdecydowanie. - Przytaknął Shindy, a Masa kiwnął głową, stukająć jednocześnie w swoją komórkę.
- "Wszystko dobre, co się dobrze kończy". - Podsumował Yoichi, zanim zasnął, a jego głowa opadła na ramię Shindy'ego.
  KONIEC
______________________________________________________________________
*Fffybacz, Rołzałke xD
** Karton - san! xDD
No. Czyli to już koniec...
Teraz powinnam powiedzieć kilka wzniosłych słów.
Ale tego nie zrobię xD
Powiem tylko: DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM CZYTELNIKOM! Tym, którym się podobało, i tym, którym mniej. 
Kurczę, trochę dziwnie się czuję. Zżyłam się z tym opowiadaniem :3 
Jeszcze tu wrócę!
Na poRZegnanie łapcie ślub Yoichiego i Barona :3
Rzegnaicie :33



4 komentarze:

  1. Daruję Ci użycie tych kilku znienawidzonych przeze mnie słów XD
    Z całego FF postać Yo1 wyszła Ci najlepiej (*^*)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ho, ho~

    Tradycyjnie, na początku wypomnę jakąś literówkę.. O, tu - "stukająć". Druga linijka od dołu, bodajże. Nic więcej nie rzuciło mi się w oczy.
    Bez tego nie byłabym sobą >u<

    Part świetny. Kiedy następny FF? Musi być, bo ja tak chcę. Ot, co. I masz ode mnie zakaz przechodzenia jakichkolwiek depresji, antywen, zespołu nagłego braku pomysłów. Ja jak chcę to potrafię być straszna. Zwłaszcza, że nie można już znaleźć truskawek, a osoby gwałtownie odstawione od swojego narkotyku stają się, wiesz, trochę nerwowe... >w<

    OdpowiedzUsuń
  3. Nika: Hej, BeatleStarr *macha do niej*
    Wszyscy: Cześć!
    N: Co wy tu robicie?
    Yoichi: Będziemy komentować z tobą rozdział.
    N: =.= No dobra...
    Wszysyc: Jee!
    N: Shindy, Kenzo z wami nie ma?
    Shindy: Nie, ta wołowa dupa poszła do sklepu po ziemniaki.
    N: To dobrze przynajmniej nie będziecie się kłócić. Ostrzegam Cię, Gienia, że jestem przeziębiona, więc może to wpłynąć negatywnie na komentarz. Aha, uprzedzam, że to będzie długie. Zaczynamy!
    S: Budzę się.
    Tatsuro: To wszystko? Od razu widać, że nie masz wprawy w komentowaniu, dzieciaku. Zróbcie miejsce dla bossa. *przepycha się w kierunku laptopa*
    Takuma: Shindy myli mnie z tobołkiem. To są jakieś kpiny.
    Tatsu: Siedź cicho, gówniarzu. Boss komentuje.
    Masatoshi: Shindy jest taką ofiarą, że nawet sam nie umie podnieść swojej dupy.
    S: Chciałem wstać, ale nie mogłem, no! >.< Jeśli się jeszcze nie zorientowałeś, jakieś grubasy dały nam przez łeb. Weź spróbuj się po czymś takim ochoczo podnieść, mądralo. Za to ja budzę się pierwszy! *dumny*
    Taku: "Takuma! - Shindy usiłował krzyknąć, jednak z jego gardła wydało się tylko chiche chrząknięcie." - o, już nie jestem dla niego tylko tobołkiem, podniósł mnie do rangi człowieka.
    M: Czy ja wiem, czy człowieka. Według mnie Takuma to idealne imię dla kota.
    Taku: =.=
    S: "Szyndzia"?! Zabiję cię, gnoju! *goni Takumę po całym mieszkaniu*
    N: "Był podpisany twoim pełnym nazwiskiem, a mało kto je zna, wiec uwierzyłem, że ty go wysłałeś" - właśnie, Shindy, zdradź mi wreszcie swoje nazwisko. Nie mogę mieszkać pod jednym dachem z nieznajomym.
    M: "no to umyłem tylko zęby i natychmiast wyruszyłem" - takim zjebem umie być tylko Takuma. Wyjść z chaty w piżamie... __.__||
    Kiyozumi: Dobrze, że przynajmniej zęby umył.
    *Takuma i Shindy wracają*
    Taku: Ej, ja myję zęby, nie to co Shindy. A potem jęczy na swoim blogu, że go zęby bolą.
    M: "Martwi mnie to, że gdzieś zapodziałem swojego misia" - człowieku, ci psychole nas porwali, a ciebie obchodzi tylko jakiś miś?!
    K: "Kiyozumi pewnie też niedługo się obudzi, bo jest najcięższy" *Kiyo sprawdza swój brzuszek*
    Taku: No co? Taka prawda.
    K: >.<
    Taku: "zbudził się najpierw Kiyo" Ha! Wiedziałem! Grubasy zawsze pierwsze się podnoszą.
    *Kiyozumi szuka w Internecie diety*
    M: Ej, Kiyozumi, nie przejmuj się debilem. Ja tam lubię twoją figurę. Jest co przytulić.
    K: ^^
    S: Oczywiście, jako jedyny użyłem mózgu i wziąłem ze sobą telefon. Co wy byście beze mnie zrobili?
    Y: Na pewno wiele zajebistych rzeczy.
    S: Nikt cię nie pytał o zdanie. =.=
    Y: Twój telefon i tak okazuje się być do dupy - rozładowuje się w najgorszym momencie.
    N: A mi się zrobiło żal Shindy'ego jak tak ukrył tę swoją piękną twarzyczkę w łapkach. ^^ Biedny Shin-chan. *głaszcze Shina po główce*
    Wszyscy: o.O
    K: Yoichi jak zawsze pieprzy bzdury.
    Y: Że niby ja mam pucołowatą twarz? O, autorko, nagrabiłaś sobie, moja droga. To Kiyo jest zespołowym grubasem nie ja.
    K: Nie jestem grubasem! A z ciebie jest zespołowy idiota!
    Y: To ty jesteś idiotą, cwelu.
    N: Chłopaki, dość! Komentujemy dalej.
    Taku: Tylko Masatoshi jest w stanie wpaść na pomysł żywienia się płytami.
    M: =.=
    Hiroto: "Nigdy nie zrozumiecie miłości, jaką go darzę!" - fuj, gej!
    Wszyscy: Hiroto... __.__||
    Tatsu: A tak poza tym, to wypierdalaj stąd. To literatura dla dojrzałych.
    H: Jestem dojrzały! Gdybym był niedojrzały, byłbym zielony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tatsu: O.O Powiedziałem, że masz się wynosić, gówniarzu!
    K: "wyciągnął ze skórzanej torby bułkę z szynką i zaczął ją konsumować" - nawet się świnia nie podzieli.
    Y: W twoim wypadku jeszcze więcej jedzenia jedynie ci zaszkodzi.
    K: A w mordę chcesz?
    Y: Cicho, teraz ja wkraczam do akcji. W mojej głowie już układa się plan przechytrzenia ochroniarza. Przebiegły Yoichi jest przebiegły. Hahaha!
    K: W twojej głowie nie znajduje się nic poza fistaszkiem, który służy ci za mózg. "W dodatku moja mama i babcia ciągle myślały, że jestem dziewczynką." - no ja się nie dziwię, też nie widzę żadnej różnicy.
    Y: Chcesz zginąć? "Co on wygaduje? Przecież każdy by się zorientował, że zmyśla... - Szepnął Takuma do trójki kolegów" - Takuma, wszystko zjebiesz, cwelu!
    T: Sam jesteś cwelem!
    N: Historia o piesku wymiata! xD
    M: Ej, ja normalnie do pracy dojeżdżam hulajnogą. =.= Czego chcecie od tego pożytecznego środka transportu?
    Y: I takim oto sposobem, zostaję bohaterem. Chyba napiszę o tym książkę...
    Wszyscy: Nie!
    Y: Nie znacie się na sztuce.
    S: Oczywiście, nic nie może się zawsze do końca udać, ponieważ ten pajac siedzi w pokoju obok i nas zauważa. On nazwał mnie mięczakiem? *na główce Shina wyskakuje pulsik* Jak ja mu zaraz przypierdolę! *zakasał rękawy*
    Taku: Siadaj na dupie! *ciągnie go na krzesło*
    M: Tym razem to ja nas ratuję. Rzucam w niego jego własną płytą!
    S: Pozostaje tylko pytanie: po jaką cholerę ty ją stamtąd wziąłeś?
    M: Ym... No... A czy to ważne? Ważne, że się przydała.
    Y: "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" - no i powiedzcie: czy ja nie jestem zajebisty? Na wszystko znajdę odpowiednie słowa.
    Wszyscy: ... Nie.
    S: "a jego głowa opadła na ramię Shindy'ego." - jeśli podczas snu mnie obślinisz, dostaniesz ode mnie w mordę. Czekamy na następne opowiadania,BeatleStarr. ;]
    Tatsu: Tak, to opowiadanie było zajebiste. Chociaż miało jedną wadę - nie było w nim mnie.
    Ruki: A kto by chciał o tobie czytać? Ja żałuję, że nie było w nim seksu...
    N: A ja żałuję, że miało tylko pięć partów. :c No nic. Czekamy na więcej. Dziękuję, że mogłam to przeczytać. ^^ Do zobaczenia. ;*

    OdpowiedzUsuń

N-no czeeść *u*