Tego słonecznego południa czas zdawał się stać w miejscu.Cenne minuty upływały jednak jedna za drugą,a wskazówka nieubłaganie zbliżała się do liczby 12.Shindy spojrzał na kolegów z zespołu.Masatoshi klikał w komórkę i Shindy był pewien,że basista właśnie bawi się swoją nową,bzdurną aplikacją pod tytułem "Kórym prosiaczkiem w miocie jesteś".Yoichi z wywalonym językiem gapił się na zdjęcie wielkiego tortu,który zdobił kolorową stronę w magazynie "Pamiętniki Kobiety",Kiyozumi leniwie gryzł jedną ze swoich pałeczek i chyba w pewnym momencie połknął trochę drewna,bo nagle zrobił wielkie oczy.Jednak zaraz później znów wpadł w swój obgryzająco-śliniany trans.Po tym incydencie Shindy uznał,że tak dalej być nie może.
-Ktoś wie,gdzie może być Takuma?-zapytał niecierpliwie.
Masatoshi obdarzył go spojrzeniem,które niewątpliwie świadczyło o tym,że wokalista jest najmłodszym i najsłabszym prosiaczkiem w całym stadzie,po czym wrócił do wgapiania się w telefon.Yo-1 i Kiyozumi w ogóle nie zareagowali.Shindy chrząknął i zamachał gitarzyście ręką przed oczami.Wciąż żadnej reakcji.W końcu zdesperowany wokalista postanowił udać się po pomoc do jednego z inżynierów dźwięku,siedzącego w biurze-graciarni.Zazwyczaj mało kto go odwiedza,dlatego 'techniczny' bardzo się ucieszył na widok Shindy'ego.
-Potrzebny mi megafon.-zagaił wokalista.Inżynier rozejrzał się w około,po czym wypatrzył przedmiot i wręczył go Shindy'emu.
-Po co ci on,jeśli można spytać?-spytał starszy mężczyzna,patrząc podejrzliwie spod gęstych brwi.
-Koledzy mi posnęli.To znaczy,ci koledzy,który nie przepadli.-wyjaśnił kwaśno Shindy.
-Przepadli?
-Takuma zapadł się pod ziemię i nikt nie wie,gdzie może być.Jego telefon nie odpowiada.
-Faktycznie,nie widziałem go dzisiaj...Ale będę miał oczy szeroko otwarte-mężczyzna uśmiechnął się pocieszająco,ale wokalista nawet tego nie zauważył,zbyt zajęty zastanawianiem się nad możliwą lokalizacją Takumy.Wracając do sali prób rozglądał się za różowoblond czupryną gitarzysty,jednak niczego nie zauważył.
Masa,Yoichi i Kiyo zdawali się zupełnie nie zarejestrować tego,że Shindy na chwilę ich opuścił,ani tego,że wrócił.Wokalista przytknął megafon do ust i wydał z siebie odgłos,którego nie powstydziłby się dorodny makak w okresie godowym. Masatoshi podskoczył ze strachu,przewracając krzesło i wypuszczając komórkę z rąk,Kiyo wzdrygnął się tak,że aż rozdzwoniła się jego perkusja,a Yoichi zamknął nagle usta,podczas gdy jego język wciąż pozostawał na wierzchu.
-Shindy,co ty robisz?-zapiszczał perkusista,łapiąc się za serce.
-Słuchajcie-rzekł 'makak' odłożywszy megafon na stół-Jutro mamy ważny,ważny koncert.W ważnym,ważnym i znanym klubie.Inni tylko czekają,aż nam się noga powinie,aby zająć nasze miejsce.Nie możemy tego schrzanić!Koniecznie trzeba znaleźć Takumę i zacząć próbę.
-Shindy,wyluzuj..."Próbowaliśmy" już dużo.-Masa przewrócił oczami i pozbierał z podłogi telefon.
-Ani mi się waż wracać do prosiaczków,Masatoshi!-powiedział groźnie wokalista.
-No właśnie,ta aplikacja jest stlasnie głupia.Ostatnio mi wysło,ze jestem knulem.-wyseplenił Yoichi,wciąż z językiem na wierzchu.
-Yoichi...Może lepiej trzymaj jęzor wewnątrz twarzy,tudzież ryja?-Masa zmarszczył brwi.
-Nie mogę,uglyzłem sie.-wzruszył ramionami gitarzysta.-Popac lepiej na swój lyj.
-Musimy znaleźć Takumę!-powiedział twardo Shindy,zaciskając dłoń w pięść.
-Jak?
-Pojedziemy do niego do domu i popytamy ludzi,czy go widzieli....-zaczął wokalista,ale przerwał mu Kiyo.
-Nie,Shindy,zróbmy tak : zawiadomimy patrole policji w całym mieście,kraju a najlepiej w całej Azji,brygadę antyterrorystów,wynajmiemy prywatnego detektywa,zwerbujemy psa tropiącego...
-Ten plan nie wypali...Przecież nie znamy nikogo,kto by miał psa tropiącego-stropił się Shindy.
-Yoichi ma przecież Barona...-wtrącił Masatoshi.
-Przecież to jamnik...
-Hej,ludzie,ja tylko żartowałem!-jęknął Kiyozumi-Takuma wczoraj zaszalał na imprezie,pewnie poznał jakąś laskę i...-Kiyo żywiołowo gestykulował rękami,by zobrazować to,co następowało po "i".
-Laskę?-Yoichi i Masa spojrzeli po sobie i roześmiali się-Daj spokój,Kio,wsyscy wiemy,ze Takuma woli ciebie!
-Siedźcie cicho!-warknął perkusista i groźnie pomachał obgryzioną pałeczką w stronę kolegów z zespołu,co oczywiście wywołało jeszcze głośniejszy śmiech z ich strony.
-Skupcie się!-poprosił nieco płaczliwie Shindy.Nie zdążył jednak powiedzieć nic więcej,bo właśnie w tym momencie przez szparę między drzwiami sali a podłogą wpadła koperta.Zaskoczony wokalista podniósł ją i rozerwał,po czym odczytał złożony z powycinanych z gazet liter tekst i osunął się na najbliższe krzesło.Natychmiast podbiegła do niego reszta zespołu.Kiyo odczytał treść listu na głos.
-"Mamy waszego blondaska.Nie dzwońcie na policję,a nikomu nic się nie stanie"...
_____________________________________________________________________
Ijaa,jaki dramat na koncu ;_;
Notka dedykowana mojej babci,bo farby,mamie,bo rozpaczała nad połykaniem drewna przez Kiyozumiego,tacie,bo słuchał ze mną Slayera,Kasi,bo zrobiła mi wczoraj omleta oraz Rołzałke,bo-nie wiadomo dlaczego-wierzy w moje umiejętności pisarskie.
PS.Nie musicie udawać,że wam się podoba ;_; Wiem,że jest zawiłe,nieśmieszne i żałosne.
PPS:To miała być komedia,ale raczej wyjdzie opera mydlana,z tego co teraz widzę.
Nareszcie trafiłam na bloga, na którym jest jakiś tekst o tym cudownym zespole. Nie udaję, że mi się to podoba, bo uważam, że to naprawdę świetne i zabawne, tak, zabawne. Wyobraziłam sobie ten krzyk Shindiego. xD Teraz pozostaje mi czytać dalsze części, żeby dowiedzieć się, co z Takumą. Na koncercie dotknęłam jego ręki, wiem, że to Cię pewnie nie obchodzi, ale musiałam to napisać. ^^ Ok, kończę już, bo więcej głupot napiszę. Bai. ;*
OdpowiedzUsuń