Nie jest to może za dobre/zabawne, ale mam nadzieję, że chociaż trochę się pośmiejesz z mojej głupoty ^ ^
___________________________________
Dawno, dawno temu, za górami i za lasami było sobie piękne kólestwo Dżapania. Dżapania była bardzo pięknym miejscem. Było tam wiele pięknych, zielonych lasów, jezior i gór. Również technika i nauka działała tam prężnie i wielu młodych ludzi chciało się kształcić właśnie tam.
Dżapanią rządziła sprawiedliwa i mądra królewska para, królowa Joanna i król Waldemar. Byli oni bardzo szczęśliwi, a ich szczęście wzrosło jeszcze bardziej, gdy urodziła im się córeczka. Nazwali ją
Dziewczynka wyrosła na piękną nastolatkę. Każdy z okolicznych książąt będą c pod wpływem jej pięknych, zielonych oczu chciał się z nią spotykać, jednak ona wypatrywała tego jedynego.
Niestety, na kraj również spadło piętno kryzyzu, którego w żaden sposób nie mogli uniknąć nawet tak zdolni władcy, jak król i królowa Dżapanii. Joanna i Waldemar musieli wyjechać za pracą do Niemiec, zostawiając prawie już dorosłą Nikę pod opieką jej ciotki.
Ciotka Jadwiga tylko z pozoru była wzorem cnót. Jej wnętrze było jednak czarne i złe [szczególnie trzustka i woreczek żółciowy - przyp. G. XD]. Gdy tylko podupadłe królestwo znalazło się w jej władaniu zasiała terror i zastraszała jego mieszkańców, każąc im pracować do 65 roku życia. Sama zaś całe dnie spędzała wypróbowywując nowe makijaże i układając włosy. Pewnego dnia próżna ciotka postanowiła wyciagnąć ze złotej skrzyni swoje magiczne lustro. Chciała połechtać własną próżność - lusterko zawsze przekonywało o jej niezwykłej urodzie. Wyciagnęła je więc przed siebie i zapytała:
- Shindy - odpowiedziało lustro.
- Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?
- Twoja uroda jak zwykle świeci niczym diament, Jadwigo - rzekło lustro. Zadowolona ciotka chciała więc już je schować, gdy okazało się, że to jeszcze nie koniec - ale królewna Nika jest od ciebie o wiele, wiele, wiele piękniejsza.
- CO? - Kobieta niemalże zachłysnęła się, słysząc te słowa. Od tej pory znienawidziła Nikę, zdała sobie bowiem sprawę, że dziewczyna faktycznie jest o wiele piękniejsza od niej. Nie potrafiąc tego wytrzymać, zawołała do siebie jednego z myśliwych.
- Łowczy, mam dla ciebie zadanie. Jeśli go nie wypełnisz, osobiście wrzucę cię do lochu razem z moimi wściekłymi psami. - Zwróciła się do niego. Mężczyzna przestraszył się, nie wiedział bowiem, że Jadwiga hoduje dwa pieski chihuahua.
- Słucham, pani. - Myśliwy skłonił się nisko.
- Musisz zaprowadzić Nikę do lasu i zabić... Na dowód przynieś mi jej serce. - Brunetka aż zatarła ręce, łowczy natomiast przeraził się, nie mając ochoty na zabijanie pięknej królewskiej córki. Chcąc nie chcąc, zgodził się.
Nazajutrz myśliwy znalazł Nikę malującą niezwykły obraz. Z ogromnym żalem poszedł do niej i siląc się na dobry humor jął jej opowiadać o niezwykle pięknych wodnych liliach, które rosną w leśnym jeziorku. Królewna bardzo się ucieszyła słysząc jego opowieść. Bardzo lubiła lilie wodne. Poszła więc za mężczyzną. Gdy zawędrowali już bardzo daleko, myśliwy stwierdził, że nie da rady jej zabić. Opowiedział więc historię o tym, jak zmuszono go do tego. Poradził dziewczynie uciekać jak najdalej i nie wracać, póki jej rodzice nie przybędą. Posłuchała go od razu i puściła się biegiem przed siebie. Łowczy wrócił do zamku wraz ze sztucznym sercem wyciągniętym z jego zestawu "Mały Psychopata" i pokazał je Jadwidze. Ta, myśląc iż jest ono prawidziwe, zaśmiała się szyderczo i znów była przekonana o tym, że jest najpiękniejsza w Dżapanii.
Nika tułała się przez jakiś czas, aż w końcu zauważyła wśród gałęzi czerwony dach. Podeszła bliżej i zobaczyła śliczną, małą chatkę. Po jej beżowych ścianach pięły się kwiaty, a okiennice były poprzymykane. Myśląc, że nikt tam nie mieszka, dziewczyna weszła przez małe drzwi do domku. W środku dużej izby, w której się znalazła, panował niezwykły bałagan. Po podłodze walaly się zmięte kulki papieru, a w zapuszczonym aneksie kuchennym piętrzyły się stosy naczyń. W pokoju znajdował się też stół. Na początku królewna go nie zauważyła, ponieważ był zawalony magazynami "Playkrasnal" i częściami z kradzionego malucha.
- To gazeta sprzed dwóch dni, więc ktoś tu mieszka. - Powiedziała do siebie po cichu dziewczyna. Postanowiła, że nieco posprząta. Może gospodarze tej chatki zechcą ją przygarnąć chociażby na jeden dzień? Jak sobie obmyśliła, tak zrobiła. Pieczołowicie czysciła, układała, odkurzała i myła wszystko, co się dało. Zauważyła, że przy stoliku jest pięć krzesełek, a malutkiej łazience pięć szczoteczek do zębów. Ugotowała więc zupę dla sześciu osób. Po tym była bardzo zmęczona i poczuła, że musi na chwilę odpocząć. Weszła na poddasze. Był to duży pokój z pięcioma łóżkami, pięcioma szafkami i pięcioma taborecikami. Nika wybrała łóżko pierwsze z brzegu - miało idelaną długość. Gdy tylko ułożyła głowę na poduszce zmorzył ją głęboki sen.
***
Królewnę ze snu wyrwały podniecone szepty.
- Kto to jest?
- Co robi w naszej chatce?
- Jak się tu znalazła?
- Jestem Nika. - Rzekła, otwierając oczy. Spostrzegła pięć postaci, które stały dookoła niej. Wszyscy mieli skośne oczy i byli raczej niskiego wzrostu. Pierwszy z lewej był pucołowatym chłoptasiem o różowych włosach, obok niego stał uśmiechnięty kasztanowowłosy, ściskając w rękach laptopa. Następnie przenikający królewnę chłodnym spojrzeniem platynowy blondyn. Na niewielkim taborecie przycupnął człowieczek o włosach w kolorze jajecznicy i stukał śrubokrętami o podłogę, natomiast niemalże nad twarzą dziewczyny zawisł rozczochrany brunet w różowym fartuszku.
- Czego szukasz w naszym domu? - Zapytał ten ostatni, na co dostał kuksańca od zimnego blondyna.
- Nie bądź niegrzeczny, Kenzo!
- Zgubiłam się i trafiłam na wasz domek. Weszłam i widząc stan tej chatki postanowiłam trochę posprzątać. Ugotowałam też zupę... Proszę tylko, byście pozwolili mi zatrzymać się tutaj chociaż na chwilę. Wygnała mnie zła ciotka... - Zaczęła wyjaśniać Nika.
- Zupa była pyszna! - Pisnął różowowłosy maluszek. - Takumaaaaa, możemy ją zatrzymać?
- Oczywiście, możesz mieszkac tu ile chcesz, pod warunikem, że będziesz nam gotować i sprzątać. - Powiedział zimnooki.
- To może ja przedstawię tych meneli, skoro żaden jeszcze nie wpadł na ten pomysł... - Odezwał się Pan Jajecznica. - Ten słodziaszny różowy to Yoichi, dalej Masatoshi, czyli po prostu masa... Nasz szefunio księciunio Takuma i czub Kenzo. A ja jestem Kiyozumi.
- Miło mi was wszystkich poznać... Mam pytanie... Dlaczego mieszkacie tu na odludziu? Dżapania jest bardzo tolerancyjna, nie musielibyście niczego ukrywać... - Mówiła Nika.
- Nic z tych rzeczy! Po prostu pracujemy w kopalni diamentów! - Oburzył się Kiyozumi.
- One tak ślicznie błyszczą, gdy są już oszlifowane! - Krzyknął Yoichi. - Czy mogę nazywać cię "mamusia"?
***
Nika z każdym dniem dogadywała się z krasnalami coraz lepiej. Zrobili dla niej nowe łóżko i szafkę, a ona gotowała, sprzątała, prała i opowiadała Yoichiemu bajki na dobranoc. Bardzo się ze sobą zżyli i cała piątka nie wyobrażała sobie już życia bez tej pięknej dziewczyny.
Tymczasem zła Jadwiga znów postanowiła wyciągnąć swoje czarodziejskie lustro. Uśmiechnęła się do tafli.
- Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie? - Zapytała, tryskając pewnością siebie.
- Ty jesteś piękna, jednak Nika wciąż jest piękniejsza od ciebie. - Rzekło lustro.
- Co? Przecież ona nie żyje! A Kryśka mówiła, żeby nie kupować magicznych luster "Made in China"! - Wykrzyknęła ciotka.
- Ależ to jest prawda, Nika żyje i mieszka u pięciu krasnali w lesie. - Kontynuowało lustro.
- Nikczemny myśliwy oszukał mnie! - kobieta podniosła głos jeszcze bardziej. W szale zaczęła się miotać po komnacie i wrzucać do swojego kociołka różne składniki. Uwarzyła magiczną miksturę, po której Nika miała już nigdy się nie obudzić. Wstrzyknęła truciznę do pięknego, czerwonego jabłka i włożyła je na wierzch koszyka dużo mniej okazałych owoców. Następnie przebrała się w stare, podarte ubrania i zamieniła się w brzydką staruchę. Ruszyła z koszykiem do lasu. Pytając się zwierząt trafiła do ślicznej chatki krasnali. Nika akurat robiła pranie.
- Ten mały erotoman Kiyo znów zapomniał wyjąć nagich zdjęć Hanny Gronkiewicz-Waltz z kieszeni. - Mruknęła, strzepując podarte jeansy śrubokręcisty. W następnych spodniach zastała list miłosny od Kenzo zaadresowany do niej samej - krasnoludek kochał się w niej do nieprzytomności.
- Napisz jeszcze raz "ślub" przez "ó", a zobaczysz moją miłość. - zaśmiała się Nika.
-Ohoho, widzę że pracowitej damie dziś humor dopisuje! - Zza drzewa wyłoniła się okropna, pokryta brodawkami twarz Jadwigi, a na dźwięk jej skrzeku ptaki nagle zdezorientowane pospadały z drzew.
- Bo zadzwonię po Greenpeace! - Oburzyła się Nika.
- Nie ma potrzeby, ptaszkom nic nie będzie. - Zaskrzeczała znów kobiecina. Podeszła do królewny i podała jej koszyk owoców. - Proszę, poczęstuj się.
- Nie, dziękuję. - odrzekła grzecznie królewna.
- Nikt nie weźmie niczego od starej, brzydkiej baby! - Poczęła lamentować kobiecina. Ptaki ledwo co doszły do siebie, a teraz znów leżały na trawie. Nika próbowała ją uciszyć, jednak nie bardzo się dało. Jednynym wejściem pozostawało zjedzenie jabłka. Dziewczyna ugryzła kęs i nagle cały świat zawirował jej przed oczyma. Upadła zemdlona, prosto w brudne spodnie Masatoshiego.
Krasnoludki jak zwykle wracały z pracy wesoło rozmawiając się i śmiejąc (oprócz Takumy, on hipnotyzował młode borsuki), dlatego bardzo zdziwiły się i zasmuciły widząc leżącą bez życia gosposię. Masa pochylił się nad nią i stwierdził:
- Deadnięta.
- Co?
- No, nie żyje. Nie dziwię się, miała zero skilla i nie umiała się obronić. - Wyjaśnił naczelny krasnoludzki no-life.
- Co my teraz zrobimy? - Zapytał Kiyo z rozpaczą w głosie.
- Już chyba nic nie możemy zrobić... - Takuma ukrył twarz w dłoniach. - Skoro nawet twoje brudne spodnie jej nie ocuciły...
- Wypraszam sobie! - Załkał Masa.
- Kto mi teraz poczyta bajeczki na dobranoc? - Yoichi przytulił się do nogi kolegi.
- Zróbmy Nice ostatnią przysługę i połóżmy ją do diamentowej trumny... - Kenzo zwiesił głowę.
Stało się tak, że ich lamenty usłyszał młody, przystojny książę Shindy, akurat przejeżdżający przez te okolice. Podjechał bliżej swoim rumakiem i zobaczywszy niesamowicie piękną dziewczynę leżącą na diamencie zakochał się bez pamięci.
- Cóż to za piękna niewiasta! - Westchnął. - Dlaczego umarła?
- Nie wiemy... Po prostu znaleźliśmy ją... Leżała, taka martwa... - Masatoshi wybuchnął płaczem. W księciu również serce się krajało. Podszedł do dziewczyny i pochylił się nad nią.
- Hej, co on robi? - Zapytał podejrzliwie Kenzo.
- Nie wiem, ale co to za różnica? Ona i tak nie żyje... - Załkał cicho Kiyo. Tymczasem książę ujął rękę Niki i złożył na jej skórze pocałunek. Niemal od razu zaczęły dziać się rzeczy niezwykłe - królewna otworzyła oczy i podniosła się. Zamrugała i rozejrzała się. Widząc pięknego młodzieńca jej policzki zapałały czerwienią.
- Oh, piękna dziewczyno! Czy nie chciałabyś zostać moją żoną, moją towarzyszką życia, moim oparciem w świecie pełnym suszarek? - Wykrzyczał oczarowany książę.
- Ej, to nie fair! - oburzył się Kenzo. - Znalazłem ją pierwszy!
- Kobieta to nie przedmiot, mój mały. - Zwrócił się do niego Shindy, w odpowiedzi słysząc tylko wrogie burknięcie.
Krasnoludki spłaciły swoimi diamentami zadłużenie Dżapanii, więc król Waldemar i królowa Joanna mogli wrócić do kraju. Wtedy to mali przyjaciele wyprawili dla Niki i Shindy'ego huczne wesele. Od tej pory wszyscy żyli w zgodzie długo i szczęśliwie
A co stało się ze złą ciotką Jadwigą? O to już musicie zapytać myśliwego z jego zestawem "Mały Psychopata"...
__________________
Chciałam zaznaczyć, że nigdy nie czytam swoich prac, więc jeśli znajdziecie jakiś bład/niedorzecznośc, to głosić! :3
Rzegnaicie ^ ^