- Ringo, następnym razem nie trzep tak bardzo głową, bo uszkodzisz Winstona. – Jęknął mi nad uchem John, gdy po próbie zdążaliśmy na parking.
-
Ale to są moje oryginalne ruchy perkusisty! – Zaprotestowałem
płaczliwie, macając się po nosie. Co jest w nim takiego, że tak
zauroczył Johna? Owszem, Winston jest
dość okazały i ma przepiękne dziurki, ale to ciągle tylko NOS! Lennon
też ma nos. Jest całkiem fajny, taki oryginalny, dużo lepszy niż mój..
Nadaje całej twarzy charakteru, i..
-
Ej! Spójrzcie tam! – Wykrzyczał Paul, pokazując palcem grupę fanek,
które koczowały nieopodal samochodu. Jedna z nich właśnie nas zauważyła i
piszcząc poinformowała o tym swoje towarzyszki.
-
Słodki Jezu! – George wyglądał, jakby zaraz miał dostać zawału. Nie
było mi jednak dane podziwiać dłużej jego miny, bo coś pociągnęło mnie
za ramię i znalazłem się w prawie całkowitych ciemnościach.
- John, gdzieś ty nas wpakował? – Zapytał brunet przyduszonym głosem.
-
To chyba budka telefoniczna. Ciekawe, kiedy ją tu postawili? Mógłbym
przysiąc, że wczoraj w tym miejscu stał kosz na śmieci. – Cóż,
niech on sobie mówi co chce, ale mnie to wcale nie przypomina budki
telefonicznej. One są czerwone i bardzo ładne, a coś, w czym się
znaleźliśmy wygląda raczej jak wielki sejf, jest tu ciemno jak w
skarpecie, w dodatku strasznie ciągnie. Nie słuchać też żadnych odgłosów
z zewnątrz. Może ktoś postawił to tutaj, wynajął tamte dziewczyny, by
udawały fanki, przewidział że tu wejdziemy… Pewnie ten ktoś chce nas
porwać dla okupu! Może to ta dziwna sprzątaczka z fartuchem w peonie?
Zawsze mi się wydawało, że peonie są dla szalonych ludzi. To na pewno
ona! Jak wielu pieniędzy może chcieć taka kobieta? Biedny Brian, będzie
musiał za wszystko zapłacić !
Johnny
zaczął majstrować przy ścianie, w której przypuszczalnie znajdowała się
klamka, jednak nie miał zbyt wiele przestrzeni na takie manewry. Już po
chwili zaczęły się rozlegać protest y.
- John, dźgnąłeś mnie łokciem w brzuch!
- Ała, George, co ty robisz? To moja noga!
- Paul, co się tak rozpychasz? Tu nie ma miejsca…
Tylko
ja niczego nie mówiłem, bo miałem po prostu za mało powietrza. Cała ta
trójka facetów praktycznie na mnie leżała. Dlaczego zawsze mnie spotyka
taki los? Najmniejsi faceci w zespołach zawsze mają gorzej. Mam przez to
kompleksy. Pozostali właśnie uznali, że to dobry pomysł na dzikie
tańce. Zaczęli się przepychać, kotłować i przeklinać, a John wciąż nie mógł znaleźć klamki – prawie jak na imprezie, na której byliśmy ostatnio… W chwili, w której poczułem, że nie mogę już oddychać, ścianka (czy cokolwiek innego), na której prawie zdychałem z braku tlenu, runęła, a my wysypaliśmy się na chodnik. Wstałem i otrzepałem spodnie z kurzu. Te rzezimieszki zapłacą
Ringusiowi za pralnię! Nowe spodnie, całe w jakimś brudzie… Hultaje!
Nicponie! Oh, Ringo, uspokój się, wulgaryzmy tutaj nie pomogą! Trzeba im
wybaczyć, to przecież moi przyjaciele.
Oderwałem wzrok od wciąż niezbyt czystych spodni i rozejrzałem się wokoło. Chodnik tak jakby poszarzał, budynek obok też… Wszystko było takie samo, jednak w pewien sposób inne. Nie potrafiłem tego wytłumaczyć, jednak wiedziałem, że to już nie był nasz Londyn..
_____
No, napisałam już teraz :3
Dodaję to z mojego starego jak świat komputera, oby się jakoś udało!
W Mozilli były jakieś problemy, mam nadzieję, że przez chrome się uda ;3
C'yaa
PS: Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i uniżenie proszę o kolejne *-*
_____
No, napisałam już teraz :3
Dodaję to z mojego starego jak świat komputera, oby się jakoś udało!
W Mozilli były jakieś problemy, mam nadzieję, że przez chrome się uda ;3
C'yaa
PS: Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i uniżenie proszę o kolejne *-*