niedziela, 26 sierpnia 2012
Zamulasto.
Byłam wczoraj na Polconie!
Moje nabytki :3
Było bardzo fajnie. Szkoda, że przez cały dzień bolały mnie dwa cholerne zęby i egzystowałam pod wpływem środków przeciwbólowych. Przez co byłam strasznie rozdrażniona i złośliwa... Czasami traciłam kontakt z otoczeniem. Kilku rzeczy nie pamiętam. Podobno chciałam "gwałcić" jakiegoś gościa w loczkach >_< Ale kojarzę tylko tego nudziarza. Wiem, że chyba nikomu się nie podobał oprócz mnie. Ale był fajny. Miał kurcie włosy, jak Zupa.
Kurcie włosy Zupy zostały przeze mnie dokładnie zmacane, tak btw.
Teraz siedzę w pokoju i ledwo oddycham. Za niedługo powietrze chyba w ogóle przestane dochodzić mi do mózgu...! Zęby nadal bolą. OD WTORKU =.= Do tego ryj mi spuchł i wyglądam jak mors.
Do Rołzałke, Zupy i Kaede Haiiro - bardzobardzobardzobardzo przepraszam za głupoty które robiłam/mówiłam. Zazwyczaj jestem bardziej "ogarnięta"... Błagam o wybaczenie.
Rzegnaicie!
wtorek, 21 sierpnia 2012
AnliAdventures(i nie tylko)-piżamki
No i się zaczęło:
niedziela, 19 sierpnia 2012
Nowa koszulka :3
Zamówiłam ją w środę wieczorem, więc to chyba jakieś czary, nie wiem :3
Wysłałam zdjęcie do drukarni i mi ciepli (ciepli=wrzucili, ah ta piękna śląska gwara xD )
Kupiłabym sobie oryginalną w Poznaniu, ale po pierwsze nie było mojego rozmiaru, a po drugie nie miałam kasy x_X
Wiem, modelka ze mnie żadna. Ale co tam ;D
Jakość waflowa, bo z komórki.
Ale chyba coś widać :)
Ędżoj!
Rzegnaicie :3
czwartek, 16 sierpnia 2012
Mój sen
Kurczę,przypomniało mi się.
Dzisiaj śnił mi się Masatoshi...
Przyszedł do fryzjera, ja tam też siedziałam. Była gigantyczna kolejka. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Ja go na początku nie rozpoznałam, dopiero później. I oczywiście się na niego rzuciłam :D A następnie Masa wyjął laptopa , ja też wyjęłam swojego i zaczęliśmy ze sobą pisać, mimo że siedzieliśmy dwa metry od siebie.
Chyba za dużo siedzę w necie...
Awww, po tym śnie mi się przypomniał moment, w którym mijałam Masatoshiego na ulicy. Patrzyłam mu centralnie w twarz,a on...gryzł papierosa xD Popatrzył na mnie jak na debila oczywiście. Gdzieś tam z dołu. Jednak jestem od niego sporo wyższa...
Musieli się wszsycy nieźle przestraszyć machającej do nich niemal dwumetrowej (wzdłuż i wszerz xD) dziewczyny w koszulce z AC/DC
Black Cherry - ja zmacałam Kiyo na koncercie, to znaczy jego palce (teraz żałuję, że go nie wciągnęłam z tej sceny xD On jest taki mały i chudy, że na pewno by mi się udało ^ ^) oraz gryf basu Masatoshiego.
Myślę, że Kiyo rozpoznał mnie z machania z poprzedniego dnia, bo gdy staliśmy pod drzwiami tamtej księgarni, widziałam że na mnie patrzy i się śmieje.
Mój kurczaczek *=*
Tak, mam w cholerę do Poznania daleko, ale czego się nie robi dla siostry. Zwłaszcza, że to dzięki niej mogłyśmy z Rołzałke iść na koncert.
No, to chyba wszystko na dzisiaj :3
Rzegnaicie :3
AnliAdventures,part III
Gdy dotarli, już w swoich "męskich wersjach", na salę prób, czekała na nich kolejna wiadomość, napisana przez recepcjonistkę na karteczce przyklejonej do drzwi. Tym razem nie była anonimowa. Dzwonił właściciel klubu, w którym nazajutrz miał grać zespół.
- "Doszły nas słuchy, że wasz gitarzysta jest nieosiąglany. Prosimy o kontakt.". Cholera, ktoś musiał dac im cynk - Shindy nerwowo chodził po pomieszczeniu.Masa usiadł w kącie, razem ze swoim basem i przytulił się do niego. Kiyo próbował ocucić Yoichiego, który zasnął na krześle w kącie.
- Zadzwonię tam,a ty, Kiyozumi, doprowadź go do stanu używalnosci... - westchnął wokalista, po czym wyszedł.
- Hej, budzimy się! - jednak ani krzyki, ani tarmoszenie za włosy nic nie dały. Gitarzysta nadal spał jak zabity.
- Oblej go wodą. - doradził Masa. Perkusista przytaknął, odkręcił butelkę z mineralką i wylał jej zawartość na twarz drzemiącego kolegi. Ten momentalnie przebudził się i zamrugał, zupełnie zdezorientowany
- Co się stało? - zapytał, jakby nie bardzo wiedział, gdzie się znajduje i kim jest.
- Wracaj do świata żywych!
- Dajcie mi spać! - Yoichi przymknął oczy, ale nie zapadł w sen.
- Może wsadzimy go pod prysznic? - zaproponował niepewnie basista.
- Jeśli to może pomóc... - westchnął zrezygnowany Kiyozumi. Oboje wzięli niedysponowanego przyjaciela pod boki i zaprowadzili go do łazienki.
- Jestem głodny. - zaczął marudzić gitarzysta. Masa rozsunął kotary w jednym z prysznicy, wepchnął Yoichiego do środka i z powrotem je zasunął, po czym kazał koledze ściągnąć ubrania. Tamten, klnąc pod nosem, rozebrał się i podał im swoje sfilcowane dresowe spodnie oraz koszulkę z wizerunkiem buldoga.
- Nie słychać wody. - zauważył perkusista dziesięć minut później, gdy czekali na Yoichiego pod drzwiami. - Lepiej zobaczmy, co on tam robi.
Widok, który zastali w łazience, przyprawił ich niemal o zawał. Yoichi, owinięty puchatym różowym ręcznikem, siedział na posadzce i zajadał się mydłem. Oniemiali patrzyli, jak gitarzysta skończywszy jedną kostkę, zabiera się do spożycia następnej. Pewnie jadłby dalej, gdyby do łazienki nie wpadł Shindy i nie wyrwał mu osobliwego przysmaku z rąk.
- Co ty robisz? - zapytał roztrzęsiony wokalista, gdy Yoichi próbował odebrać mu mydło.
-Jestem głodny! - jęknął płaczliwie.Masatoshi podszedł do niego i pomógł mu wstać.
- Kiyo, oddaj mu ciuchy, chyba już nic z nim nie zrobimy - westchnął basista, ale przyjaciel nie słuchał go, zajęty wpatrywaniem się w jakiś punkt leżący za drzwiami - Kiyo?
- Czy to nie jest przypadkiem Takumy? - zapytał perkusista i poszedł w stronę przedmiotu. Reszta, łącznie z półnagim Yoichim, ruszyła za nim. Kiyozumi podniósł z podłogi pluszowego misia, z futerkiem w kremowym kolorze (teraz nieco przybrudzonym) i z błyszczącymi oczami.
- Tak, to z pewnością należy do Takumy. - powiedział Masatoshi, łapiąc miękką łapkę maskotki. - To oznacza, że dotarł tutaj dziś rano, a dopiero później został porwany.
- Ale mógł zostawić tego misia już wcześniej, wczoraj albo kiedyś... - mruknął niepewnie Shindy.
- Nie sądzę. Wczoraj, gdy byliśmy u Takumy, miś leżał na swoim miejscu.
- Trochę to dziwne, że dorosły mężczyzna śpi z pluszakiem. - stwierdził zgryźliwie Masa.
- Ty śpisz ze swoim komputerem i nazywasz go "My Super Wife Deluxe", a to wcale nie jest dziwne. - zauważył Kiyo.
- Skończcie tą...interesującą wymianę zdań, dziewczynki.Lepiej chodźmy zapytać recepcjonistki, czy nie widziała dziś Takumy. - zaproponował Shindy.
- Muszę iść z wami? -zapytał Masatoshi, ale jego koledzy byli zbyt zajeci zmuszaniem Yoichiego do ubrania się, że nie zwrócili na to uwagi.
Dziewczyna zasiadająca na recepcji nie mogła mieć więcej noż 22 - 23 lata. Miała włosy ufarbowane na fioletowo, jaskrawo upaćkane powieki i nieodłączną znudzoną minę na chudej twarzy. Dziwny, srebrny strój, który miała na sobie sprawiał,że wyglądała jak przybysz z kosmosu.
- W czym mogę pomóc? - zapytała automatycznie, nawet nie zaszczycając ich dłuższym spojrzeniem.
- Nie widziałaś dziś może Takumy? - zapytał zupełnie już zrezygnowany Shindy. Recepcjonistka nie wyglądała bowiem na osobę, która przygląda się wchodzącym do budynku ludziom. Zanim jednak dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, wokaliście zadzwonił telefon. Mrucząc "To pewnie z klubu, powiedzieli,że oddzwonią", zniknął w pobliskim korytarzu.
- Jak wygląda ten cały Takuma? - zapytała kosmitka, jednak jej mina nie zdradzała nawet cienia zainteresowania. Kiyozumi, zajęty pilnowaniem wyrywającego się Yoichiego, automatycznie zrzucił ciężar konwersacji na Masatoshiego. Ten jednak nie potrafił wypowiedzieć ani jednego słowa, a jego twarz robiła się z każdą coraz bardziej czerwona. - Ktoś raczy mi odpowiedzieć?
- Etooo...Takuma...To taki różowy blondyn, który wygląda jak wiewiórka...-wykrztusił w końcu basista, przybierając kolor cegły wykąpanej z soku z buraczków.
- Nikogo takiego tu nie widziałam. - dziewczyna nareszcie popatrzyła na nich, rozbawiona zachowaniem Masatoshiego. Zdziwiony Kiyo nie wiedział, czy ma się smiać, czy płakać. W końcu posadził Yoichiego na podłodze, wyjął swój telefon i pokazał zdjęcie zaginionego recepcjonistce. Ta pokiwała głową.
-Tak, widziałam gdy tu wchodził dziś rano, tuż po tym jak zaczęłam pracę. Zwróciłam na niego uwagę, bo był ubrany w piżamę i miał ze sobą pluszowego misia.
- Nie wiesz, gdzie poszedł?
- W tamtą stronę - kobieta machnęła ręką w kierunku, z którego przyszli.
- Nie wchodził tu dziś nikt podejrzany? - perkusista kontynuował śledztwo.
- Tu wszyscy wyglądają podejrzanie. -fioletowowłosa zlustrowała wzrokiem Masę.
- Dobra, to już wszystkie pytania, dzięki za informacje. - Kiyo pozbierał pijanego kolegę z podłogi i całą trójką ruszyli z powrotem. Po drodze spotkali się z Shindym.
- Jeśli nie znajdziemy Takumy w ciągu najbliższych 24 godzin, to możemy się pożegnać z jutrzejszym wystepem - Zastępstwo nie wchodzi w grę, powiedzieli że albo oficjalny skład, albo żaden.
- Beznadziejna sytuacja. My dowiedzieliśmy się tylko tyle, że Takuma był tu rano. Razem ze swoim misiem. -rzekł perkusista. Wszyscy razem podążyli razem do sali prób.
-Jestem głodny! - zawył Yoichi, gdy już tam dotarli.
-Lepiej zamówmy coś do jedzenia, bo jeszcze zacznie wyżerać kostki toaletowe. - mruknął Kiyozumi, sięgając po komórkę.
__________________________________________________
Wiem. Jest beznadziejnie. Nuda. Szału nie ma, staniki nie latają.
Zero emocji.
Ale obiecuję, poprawię się.
Chociaż nie wiem, kiedy będzie następna część. Jutro po południu mam próbę chóru (oby już ostatnią w życiu!), a w sobotę i niedzielę będę na weselu (tutaj rozwikłała się zagadka dot. długich paznokci... Ah, ta próżność...). Mam nadzieję, że będę miała trochę czasu,żeby dodać coś w przyszłym tygodniu, zanim wyjadę do Poznania pomagać siostrze w przeprowadzce (a pojadę tam w środę)
Ten part dedykuję Łysemu - za painty, które są tak zarąbiste, iż wyciągają mnie nawet z największego dołka - Zupie, która stwierdziła, iż to co piszę jest "ąkłe, ale fajne", cokolwiek to znaczy, oraz wszytkim czytelnikom. Cieszy mnie każdy wasz komentarz, ludzie :3
A oto piosenka, która dzisiaj mnie (oraz połowę innych domowników) męczy.
poniedziałek, 13 sierpnia 2012
Zaciesz!
Mam zaciesz z waszych komentarzy :3
Zmotywowały mnie.
Wena trochę mi "szwankuje", wiecie o co chodzi. Ale się postaram.
Jeszcze nigdy nie miałam dla kogo pisać :3
Dobra, wiem, że niektórych zmusiła do tego Rołza, ale i tak się ciesze jak głupia :333
Będę miała na uwadze wszystkie sugestie ^ ^
To do następnego!
sobota, 11 sierpnia 2012
Cześć!
Nie mam motywacji do pisania,bo nikt tego nie czyta.
Jeśli ktoś czyta-niech się głosi w komentarzu,jeśli może.
czwartek, 9 sierpnia 2012
AnliAdventures part II,cz 2/2
_______________________________________________________________________________
-Yoichi,uważaj na makijaż,robiłem go pół godziny!-jęknął Shindy,widząc co robi jego kolega-Dobra,Masa,zapoznaj nas z dalszą częścią planu.
-No więc...Gdy portier razem z Yoichim opuści posterunek,my wejdziemy do środka,a później pobiegniemy do mieszkania tego faceta.Otworzymy drzwi scyzorykiem Kiyo i przejmiemy Takumę.
-A co będzie w tym czasie z Yoichim?
-Najlepiej,gdyby pojechał z tym facetem jak najdalej,a później mu zwiał.-Masa podrapał się po głowie
-Nie wiem,czy to się uda.-rzekł Shindy sceptycznie.
-Yoichi,idioto!Miałeś w tym moczyć język,a nie to wypijać!-krzyknął nagle Kiyozumi.Ale Yoichi tylko patrzył na nich nieobecnym wzrokiem i uśmiechał się beztrosko.
-Co to były za ziółka?-zapytał Masatoshi,biorąc ze stołu kubek i obwąchując go.
-Nie było tam zbyt wielu ziółek...To mieszanka kilku alkoholi,głównie whisky,no i trochę mięty-jęknął perkusista.Yoichi zaśmiał się radośnie-A on wypił prawie pół litra!
-No to super...-westchnął Shindy-Co teraz zrobimy?
-Zatańczysz,laleczko?-rzucił w jego stronę Yoichi.
-Poradzimy sobie...Tylko ktoś musi go pilnować. Przebierzemy jeszcze jednego z nas.
* * *
Tym oto sposobem godzinę później Kiyozumi nie posiadał się ze złości,przemierzając chodnik w zielonej ozdobionej koronkami bluzce oraz tęczowej minispódniczce oraz z Yoichim chwiejącym się na każdym kroku.
-Pamiętaj...Jesteś Yoichina,a ja Yoko-rzekł nerwowo perkusista-I musimy poderwać portiera.
-Ale ty już masz męża,Yoko...Tego,jak mu tam...Johna McCartneya...-"Yoichina" przypięczętowała swoje zdanie głupim śmiechem.
-John LENNON umarł w 1980 roku...-mruknął Kiyo.
-A to zwracam honor,szefowo.-Yoichi zatoczył się i wpadł na jedną z latarni.
-Przepraszam szanowną panią,to był wypadeczek-Yoichi ukłonił się .Przez następne 10 minut Kiyo próbował odciągać kajającego się wciąż gitarzystę od słupa.
-Matko,ale wiocha...-szepnął Kiyo pod nosem,gdy Yoichi ukląkł przy słupie i zaczął mu opowiadać,niemalże płacząc, historię swojego życia.
Gdy w końcu doturlali się do apartamentowca Takumy,Kiyozumi pomyślał,że najgorsze dopiero przed nim.Przywołał na twarz nikły uśmiech i zaczął przymilać się do portiera.
-Dzień dobry!Ależ ja pana podziwiam...Nie nudzi się panu ta praca?Ciągle pan tak stoi...
-Praca jak praca.Dobrze płacą,to stoję.-mężczyzna pozostał niewzruszony,co nieco zbiło z tropu perkusistę.Zaraz jednak się zreflektował.
-Taki umięśniony i przystojny mężczyzna jak pan,powinien być raczej sportowcem lub aktorem...-Kiyo nie wiedział,jak zdołał wypowiedzieć te szyte grubymi nićmi kłamstwa.Portier miał bowiem około 40 lat,szczurzą twarz,rachityczne ramionka i ogromne stopy.Uznać,że jest przystojny mogłaby tylko kobieta albo bardzo zdesperowana,albo bardzo chora,albo bardzo pijana.Dlatego właśnie "Yoichina" przytuliła się jak rzep do marynarki portiera.Widać było,że jego próżność została połechtana,zwłaszcza że Yoichi zaczął wygadywać nagle jakieś kompletne bzdury
-Pan jest taki silny i męski...Dawno nie spotkałam takiego mężczyzny...Ostatni chłopak zostawił mnie dla mojej babci,bo zrobiła sobie lifting...
-Może chciałby pan skoczyć z nami do naszego mieszkania?Porozmawialibyśmy sobie spokojnie...-rzekł zalotnie Kiyo.
-Jaki tam pan,nazywajcie mnie Furuichi,wszscy tak do mnie mówią...Właściwie zaraz mam przerwę,mogę z wami jechać.-powiedział portier zdejmując służbową czapkę.
-Bardzo się cieszę...Yoichi...na,puszczaj Furuichiego...-Yoichi zrobił,co mu kazano,jednak zaraz potem złapał się kurczowo ramienia mężczyzny.Kiyozumi zatrzymał taksówkę,do której wsiedli całą trójką,po czym wyszeptał kierowcy adres,czyli najbardziej oddalony od mieszkania Takumy park,jaki znał.Jednakowo dobrze mógłby mówić głośno-portier był zbyt zajęty patrzeniem na ręcznikowe biusty dookoła niego.Perkusista odwiązał z szyi swoją chustkę,po czym zawiązał oczy mężczyzny.
-Niech to,dokąd jedziemy,pozostanie naszą słodką tajemnicą-wyszeptał do niego uwodzicielsko.
-Dobrze,dobrze,ale jedźmy już!-Furuichi aż przebierał nogami ze zniecierpliwienia.Kiyozumi kątem oka zobaczył Shindy'ego i Masę wchodzących do apartamentowca i odetchnął.
Jazda zajęła im kilkadziesiąt minut.Po wyszeptaniu kilku słów do taksówkarza,perkusista pomógł portierowi wysiąść z samochodu i posadził go na trawie.
-Zaraz zjawimy się z Yoichiną...Proszę nie zdejmować opaski...-wymruczał do ucha Furuichiego,po czym pobiegł z powrotem do samochodu.
* * *
Umiesz się tym posługiwać?-zapytał z powątpiewaniem Shindy,patrząc na Masę otwierającego scyzoryk.Stali właśnie pod drzwiami opatrzonymi mosiężną liczbą "520".Oczywiście najpierw sprawdzili,czy Takumy nie ma w swoim mieszkaniu,ale pod "518" nikt nie otwierał,wiec dali sobie spokój.
-No jasne,że umiem,jestem zwinny jak rącza gazela!-zbulwersował się basista.
-To się pośpiesz.Za 20 minut Pudernica wróci z pracy...-wiedzieli,do której pracuje sąsiad,ponieważ mężczyzna wykrzykiwał im niemal w każdej kłótni,o której musi wstawać do pracy i ile godzin "haruje jak wół tylko po to,by później słuchać tej kociej muzyki".
-Udało się-szepnął Masatoshi.Oboje powoli weszli do mieszkania.Pierwszym,czym zobaczyli,był...
-Kotek!-pisnął z zachwytem Masa*.Faktycznie,rude zwierzę patrzyło na nich.Mimo,iż zwierz siedział na podłodze,muzykom wydawało się,że patrzy na nich z góry.
-Bardzo przypomina swojego właściciela-zauważył Shindy
-To pers-wyjaśnił Masatoshi,kucając i biorąc rudzielca na ręce.-Ma obróżkę z napisem "Pumpernikiel",myslisz,że to jego imię?
-Nie wiem...Nie zajmuj się teraz kotem!Musimy znaleźć Takumę.-zganił go Shindy,rozglądając się po apartamencie.Wszystko było wypicowane na najwyższy połysk.Meble wyszorowano niemal do szarości.Podłoga mogłaby być jednocześnie lustrem,tak samo jak piec,lodówka,toster,każda najmniejsza łyżeczka oraz,jak stwierdził po dokładnych oględzinach mieszkania Shindy,muszla klozetowa.Każda najmniejsza rzecz nosiła na sobie ślady środków czystości,ale żadna śladu Takumy.
-Nya,nya,nya!Nya,nya,nya!-Masatoshi siedział na podłodze i przemawiał do kota niczym stara ciotka do bobasa-Kto jeś śłodkim kotkiem,no kto?Pumpernikielek!
-Masatoshi...-odezwał się z politowaniem Shindy
-No co?
-Chyba się pomyliliśmy.Tu Takumy na pewno nie ma.
-Ja coś mam...Pumpernikielek znalazł to pod stołem-basista rzucił Shindy'emu gruby notes z kucykami pony na okładce i wytłoczonym napisem "Pamiętnik Małej Księżniczki".Niżej widniał podpis,świadczący niewątpliwie o tym,iż właścicielem różowego tworu był sąsiad Takumy.
-To pamiętnik tego faceta...Nie mam w zwyczaju czytać cudzych pamiętników..-przemówił stanowczo wokalista.
-Ale ja czytam!-Masa wstał i odebrał koledze dziennik,w jednej ręce wciąż dzierżąc kota,po czym zaczął czytać najnowszy wpis-"Dziś byłem z Pumperniklem u weterynarza.Nic mu nie jest,niepotrzebnie się martwiłem.Ta biegunka powinna z czasem minąć..." Jaka bie...
-Lepiej spójrz na swoją koszulę.-Shindy przycisnął dłon do twarzy,by powstrzymać śmiech.Na t-shircie Masatoshiego widniała duża,brązowa plama.Basista natychmiast wypuścił kota z ręki,na co ten zareagował oburzonym miauknięciem.
-Jak ja wyglądam?-zawył Masa,po czym wcisnął Shindy'emu dziennik i pobiegł do łazienki.Pamiętnik wciąż otwarty był na wpisie zawierającym opis problemów gastrycznych kota.Wokalista mimowolnie zaczął czytać.
-"Dziś nasz portier wyglądał wyjątkowo przystojnie.On ma takie cuudowne oczy!Gdyby tylko zechciał zwrócić na mnie uwagę..."-Shindy postanowił nie wdawać się w szczegóły.Przejrzał tylko dziennik,w nadziei że dostrzeże gdzieś imię Takumy,jednak nic nie znalazł,więc odłożył książeczkę w miejscu,w którym wcześniej leżała.
-Masatoshi,musimy wychodzić!-zawołał Shindy w stronę łazienki.Po chwili basista wyszedł z pomieszczenia.Na jego ubraniu wciąż można było dostrzec ślad po Pumperniklu.Już chcieli wychodzić,gdy usłyszeli szczęk klucza w drzwiach.
-O,nie!-jęknął Masa.
-Tutaj,szybko!-Shindy wskazał na szafę,stojącą w garderobie.Oboje weszli do środka.Masatoshi przyłożył oko do dziurki od klucza i patrzył na poczynania wielbiciela kucyków,które nie były zbyt interesujące.
-Chyba nigdy stąd nie wyjdziemy..-mruknął słabo Shindy.Masatoshi natomiast z przerażeniem zauważył,że sąsiad Takumy podąża właśnie w stronę ich kryjówki.
-On tu idzie!-pisnął zdenerwowany-Już jest blisko!Co robić...?
-Nie wiem,nie wiem...-ręka mężczyzny była już na klamce...Gdy nagle zabrzmiało płaczliwe,zrozpaczone miauczenie.
-Pumpernikielku,znowu?-westchnął pan Stara Pudernica i podążył w stronę odgłosu,po czym zniknął w drzwiach sypialni.
Wiedząc,że mają mało czasu,Shindy i Masatoshi po cichu wydostali się z szafy,po czym delikatnie otworzyli drzwi wyjściowe i wydostali się z mieszkania i nie trudząc się nawet z zamknięciem ich pobiegli na parter.Tam już czekali na nich wściekły i zażenowany Kiyozumi oraz radosny Yoichi.
-Nie znaleźliście Takumy,prawda?-zapytał ponuro perkusista.
-Nie...-odparł Shindy,całkowicie zrezygnowany-Mieliście jakieś problemy?
-Oprócz tego,że Yoichi przepraszał latarnię i wyznał miłość parkometrowi,to nie.
-I tak nie było tak źle.Na ostatniej imprezie upił się jeszcze bardziej i przez godzinę macał manekina,mówiąc że lubi ciche kobiety...
___________________________________________________________________________
*Rołzałke,kojarzysz moje "Yhhhh...Elvisek!" na angielskim?To właśnie o coś takiego chodzi ;D
Przepisywałam to z mojego zeszytu przez półtorej godziny ;_;
Słit dedykacja dla wszystkich internetowych znajomych.
Dla nie-internetowych też.
Rzeczy,których słuchałam,tworząc to coś
-"Game of Love" AP
-"Labirynth" AP
-"Taste me" AP
-Jeszcze dużo innych utworów AP
-"Tomorrow Never Knows" Beatli
-Here,there and everywhere" Beatli
-"I'm only sleeping" Beatli
-"Because" Beatli
-Masatoshiego,pocinającego w Minecrafta
Większość była pisana w godzinach 01:00-03:00,więc bądźcie wyrozumiali,jak znajdziecie jakieś błędy lub niedorzeczności.
Chociaż w sumie niedorzeczności są zawsze.Wierzyć mi się nie chce,że zrobiłam z mojego kochanego Kiyozumisia transwestytę ;_;
LOLZ,łapcie mojego sweetaśnego gifa(kocham ten dziwny podskok Masatoshiego)
środa, 8 sierpnia 2012
AnliAdventures part II, cz 1/2
-Jeśli nie umie gotować,to znaczy że jest bezużyteczny?
-Yyy..Tak.Omal sie nie otrułem jego specjałami.
-Kto mógł go porwać?-Shindy z nerwów zaczął obgryzać paznokcie.
-No właśnie,kto?
-Mogę się założyć,że to ten jego sąsiad psychol.Ten,który wiecznie się zkarży na hałas.-powiedział Kiyozumi,nadal wpatrując się w kartkę.
-Gdy ty jesteś u Takumy,to na pewno się zkarzy.-mimo powagi sytuacji, Yoichi zachichotał.
-Kiyozumi może mieć rację.- przyznał Shindy, nie zwracając uwagi na komentarze gitarzysty.-Pamiętacie,jak groził mu eksmisją?
-Gdy odnajdziemy Takumę i wszystko już się wyjaśni,przysięgam że włożę ci gryf twojej gitary do nosa,Yoichi-warknął Kiyo przez zaciśnięte zęby.
* * *
Cała czwórka stanęła nieopodal wejścia do apartamentowca,w którym mieszkał Takuma.
-Pogadam z poltielem.-wyrwał się Yoichi,ale Shindy przytrzymał go za rękaw.
-Lepiej ja to zrobię.
-Ale dlacego...-Yoichi próbował polemizować,ale zobaczył swoje odbicie w sklepowej wystawie i roześmiał się.Trudno było mu się dziwić-skrzat wielkości filiżanki z fryzurą,która dziś bardzo przypominała szczotkę i z językiem na wierzchu wywołał by uśmiech u największego nawet ponuraka.Poza tym Yo-1 zupełnie nie potrafił się kłócić.Cała grupa podeszła nieco bliżej drzwi.
-Dzień dobry.-Shindy podszedł do portiera i skinął nieznacznie głową w geście powitania-Chcielibyśmy odwiedzić Takumę.
-Nie zostałem poinformowany o tym,że pan Takuma ma mieć gości.Poza tym nie ma go.Wyszedł rano.-rzekł wyniośle mężczyzna
-Ale...Wyszedł?Na pewno?
-Nie było mnie jeszcze wtedy w pracy,ale zostałem poinformowany o tym przez administratora jego piętra.
-A czy tym administratorem nie jest przypadkiem gość,który mieszka w 520?-do rozmowy włączył się Kiyo.Jako że jednocześnie próbował się wyplątać ze swojej bluzy,którą założył na lewą stronę,wyglądało to,jakby był zbiegiem z psychiatryka,który chce się uwolnić z kaftana bezpieczeństwa.Portier popatrzył na to z politowaniem.
-Owszem.A teraz,jeśli nie macie więcej pytań,to sio.
-To jasne jak słońce!-wrzasnął Yoichi,gdy już znaleźli się w odpowiednio dalekiej odległości od wrednego portiera-Ten koleś spod 520 uprowadził Takumę,a później podrzucił fałszywy trop!
-Na to wygląda-pokiwał głową Masatoshi.
-Musimy się koniecznie dostać do jego mieszkania!-szczebiotał Kiyo,któremu wreszcie udało się wyplątać z bluzy.
-Ale jak?Ten przemiły portier nas przecież nie wpuści.-zasępił się Shindy
-Ktoś wie,jak w ogóle się nazywa ten sąsiad?-zapytał Masa.Oczywiście nie mieli pojęcia.Może nawet Takuma tego nie wiedział,bo zazwyczaj nazywał sąsiada "starą pudernicą".
-Musimy obmyślić jakiś plan...Taki,zeby odciągnąć poltiela od dzwi!-Yoichi aż podskakiwał z podekscytowania.Oczy Kiyo również błyszczały niezdrowo.Tylko Masatoshi i Shindy wykazywali względne oznaki normalności.Czy też-w przypadku Masy-względnej normalności,o czym Shindy przekonał się przy knuciu planu.
-Musimy odwrócić uwagę portiera-rzekł Masa-Mam pomysł.
-Oświeć nas.-westchnął wokalista.
-Sądzę,że powinniśmy przemówić do jego uśpionych,podświadomych pragnień.
-Co?
-Yoichi przebierze się za kobietę i poderwie naszego przyjaciela.-wyjaśnił basista.
-Dlacego ja?-zaprotestował Yoichi
-Bo wyglądasz jak baba.-syknął Kiyozumi
-To chyba najlepszy plan,jaki uda nam się wymyślić- mruknął Shindy
-Mieszkam najbliżej,chodźmy do mnie-powiedział perkusista-Mam wszytko,co potrzebne,żeby zrobić cię na bóstwo,Yoichi.
* * *
Potykając się o leżące wszędzie magazyny "Playboy",Yoichi przedefilował po mieszkaniu Kiyozumiego,pokazując swoje nowe oblicze.Teraz,zamiast swojej blond czupryny,miał długie,falujące brązowe włosy.Jego twarz była szczelnie zaszpachlowana fluidem,pudrem i innymi kosmetykami.Na miejscu jeansów i t-shirtu znajdowała się teraz różowa,ledwie sięgająca kolan sukienka w kwiatki,pod którą falował sporych rozmiarów biust,złożony głównie z ręczniników i kilku par skarpetek.Na stopach gitarzysty tkwiły teraz buty na kilkucentymerowym koturnie.
-Shindy,masz talent do robienia z ludzi kobiet!-zachwycił się Masatoshi.Przemiana Yoichiego była bowiem dziełem Shina.To on wybrał sukienkę (pożyczoną od sąsiadki Kiyozumiego) oraz umalował kolegę -Yoichi,wyglądasz jak prawdziwa dama.
-Raczej: jak prawdziwa dama do towarzystwa.-stwierdził Kiyo z mściwą satysfakcją.Yoichi podszedł do lustra i obejrzał się w nim z każdej strony,
-Wow,jestem sieksi!-wykrzyknął i wypiął swój sztuczny biust.Masa wyjął komórkę i zrobił mu kilka zdjęć.
-Twoje notowania w Prosiaczkowym Rankingu pójdą w górę-stwierdził basista.
-Kiyozumi,jak tam te twoje ziółka na język Yoichiego?-zapytał Shindy
-Yyy...ziółka gotowe.Myślę że zrobiłem wszystko zgodnie ze wskazówkami,które mama dała mi przez telefon.-powiedział niepewnie perkusista i postawił na stole pokaźny kubek z dziwnie pachnącą miksturą.Yoichi usiadł przy stole i włożył język do naczynia.
___________________________________________________________________
Dobra,przepraszam,że rozbijam to na dwie części,ale nie mogę inaczej D: (nie pytajcie nawet,dlaczego -.-) Resztę dodam wieczorem.Obiecuję,że następna część będzie dłuższa.
wtorek, 7 sierpnia 2012
AnliAdventures,part I
-Ktoś wie,gdzie może być Takuma?-zapytał niecierpliwie.
Masatoshi obdarzył go spojrzeniem,które niewątpliwie świadczyło o tym,że wokalista jest najmłodszym i najsłabszym prosiaczkiem w całym stadzie,po czym wrócił do wgapiania się w telefon.Yo-1 i Kiyozumi w ogóle nie zareagowali.Shindy chrząknął i zamachał gitarzyście ręką przed oczami.Wciąż żadnej reakcji.W końcu zdesperowany wokalista postanowił udać się po pomoc do jednego z inżynierów dźwięku,siedzącego w biurze-graciarni.Zazwyczaj mało kto go odwiedza,dlatego 'techniczny' bardzo się ucieszył na widok Shindy'ego.
-Potrzebny mi megafon.-zagaił wokalista.Inżynier rozejrzał się w około,po czym wypatrzył przedmiot i wręczył go Shindy'emu.
-Po co ci on,jeśli można spytać?-spytał starszy mężczyzna,patrząc podejrzliwie spod gęstych brwi.
-Koledzy mi posnęli.To znaczy,ci koledzy,który nie przepadli.-wyjaśnił kwaśno Shindy.
-Przepadli?
-Takuma zapadł się pod ziemię i nikt nie wie,gdzie może być.Jego telefon nie odpowiada.
-Faktycznie,nie widziałem go dzisiaj...Ale będę miał oczy szeroko otwarte-mężczyzna uśmiechnął się pocieszająco,ale wokalista nawet tego nie zauważył,zbyt zajęty zastanawianiem się nad możliwą lokalizacją Takumy.Wracając do sali prób rozglądał się za różowoblond czupryną gitarzysty,jednak niczego nie zauważył.
Masa,Yoichi i Kiyo zdawali się zupełnie nie zarejestrować tego,że Shindy na chwilę ich opuścił,ani tego,że wrócił.Wokalista przytknął megafon do ust i wydał z siebie odgłos,którego nie powstydziłby się dorodny makak w okresie godowym. Masatoshi podskoczył ze strachu,przewracając krzesło i wypuszczając komórkę z rąk,Kiyo wzdrygnął się tak,że aż rozdzwoniła się jego perkusja,a Yoichi zamknął nagle usta,podczas gdy jego język wciąż pozostawał na wierzchu.
-Shindy,co ty robisz?-zapiszczał perkusista,łapiąc się za serce.
-Słuchajcie-rzekł 'makak' odłożywszy megafon na stół-Jutro mamy ważny,ważny koncert.W ważnym,ważnym i znanym klubie.Inni tylko czekają,aż nam się noga powinie,aby zająć nasze miejsce.Nie możemy tego schrzanić!Koniecznie trzeba znaleźć Takumę i zacząć próbę.
-Shindy,wyluzuj..."Próbowaliśmy" już dużo.-Masa przewrócił oczami i pozbierał z podłogi telefon.
-Ani mi się waż wracać do prosiaczków,Masatoshi!-powiedział groźnie wokalista.
-No właśnie,ta aplikacja jest stlasnie głupia.Ostatnio mi wysło,ze jestem knulem.-wyseplenił Yoichi,wciąż z językiem na wierzchu.
-Yoichi...Może lepiej trzymaj jęzor wewnątrz twarzy,tudzież ryja?-Masa zmarszczył brwi.
-Nie mogę,uglyzłem sie.-wzruszył ramionami gitarzysta.-Popac lepiej na swój lyj.
-Musimy znaleźć Takumę!-powiedział twardo Shindy,zaciskając dłoń w pięść.
-Jak?
-Pojedziemy do niego do domu i popytamy ludzi,czy go widzieli....-zaczął wokalista,ale przerwał mu Kiyo.
-Nie,Shindy,zróbmy tak : zawiadomimy patrole policji w całym mieście,kraju a najlepiej w całej Azji,brygadę antyterrorystów,wynajmiemy prywatnego detektywa,zwerbujemy psa tropiącego...
-Ten plan nie wypali...Przecież nie znamy nikogo,kto by miał psa tropiącego-stropił się Shindy.
-Yoichi ma przecież Barona...-wtrącił Masatoshi.
-Przecież to jamnik...
-Hej,ludzie,ja tylko żartowałem!-jęknął Kiyozumi-Takuma wczoraj zaszalał na imprezie,pewnie poznał jakąś laskę i...-Kiyo żywiołowo gestykulował rękami,by zobrazować to,co następowało po "i".
-Laskę?-Yoichi i Masa spojrzeli po sobie i roześmiali się-Daj spokój,Kio,wsyscy wiemy,ze Takuma woli ciebie!
-Siedźcie cicho!-warknął perkusista i groźnie pomachał obgryzioną pałeczką w stronę kolegów z zespołu,co oczywiście wywołało jeszcze głośniejszy śmiech z ich strony.
-Skupcie się!-poprosił nieco płaczliwie Shindy.Nie zdążył jednak powiedzieć nic więcej,bo właśnie w tym momencie przez szparę między drzwiami sali a podłogą wpadła koperta.Zaskoczony wokalista podniósł ją i rozerwał,po czym odczytał złożony z powycinanych z gazet liter tekst i osunął się na najbliższe krzesło.Natychmiast podbiegła do niego reszta zespołu.Kiyo odczytał treść listu na głos.
-"Mamy waszego blondaska.Nie dzwońcie na policję,a nikomu nic się nie stanie"...
_____________________________________________________________________
Ijaa,jaki dramat na koncu ;_;
Notka dedykowana mojej babci,bo farby,mamie,bo rozpaczała nad połykaniem drewna przez Kiyozumiego,tacie,bo słuchał ze mną Slayera,Kasi,bo zrobiła mi wczoraj omleta oraz Rołzałke,bo-nie wiadomo dlaczego-wierzy w moje umiejętności pisarskie.
PS.Nie musicie udawać,że wam się podoba ;_; Wiem,że jest zawiłe,nieśmieszne i żałosne.
PPS:To miała być komedia,ale raczej wyjdzie opera mydlana,z tego co teraz widzę.
Fffitaj,dobrzy czuoffieku!
Będą tu głównie moje schizy w formie fanfików,dziwnych rymowanek,piosenek,może fragmentów pamiętnika (?)
UWAGA!
-ZAWSZE zachowuję się jak po LSD.Zawsze.
-Byłam niedawno na pewnym koncercie,którym nadal się jaram,więc uważaj.
-KOCHAM The Beatles.Jeśli w mojej obecności ich obrazisz,masz przerypane przez resztę życia.
-Moja babcia jest artystką ludową,konkretnie maluje porcelanę.Podczas wizyty u niej wącham farby.Po wąchaniu farb mam dziwne pomysły.
-Jestę EKO,nie noszę żadnych ubrań,które kiedyś żyły,nie jadam mięsa.Jeśli masz naturalne futro w szafie,wiedz,że tobą gardzę.
-Chciałam coś tu jeszcze napisać,ale zapomniałam co.Fuck.
Jak mi się przypomni,to wam napiszę.
A na koniec Ekologiczne Pozdrowienie-Rzegnai!